9 maj 2013

Rozdział III cz. 3 Ostrzeżenie



Kim jestem dla władcy?

Kobietą? Raczej nie.

Wierną poddaną? Być może.

Bronią? Z pewnością.




Nazywam się Kaori Yuuki.

Jak zareagować na te słowa. Jak zareagować na ten widok? Stali na kamiennym, dużym tarasie. U stóp rozciągało się miasto ze skały i malowanego drewna. Sprawiało wrażenie miasta idealnie zaplanowanego. Każdy dom był osobnym dziełem sztuki, współgrającym jednocześnie z resztą. Bogactwo mieszkańców widać było na pierwszy rzut oka. Dalej rozpościerał się niski, liściasty las, typowy dla tych regionów. Na krańcu zasięgu wzroku skaliste szczyty gór.
Tak dawno nie widział piękna dnia, nie czuł powiewu wiatru na skórze. Tak dawno nikt mu się nie przedstawiał. Powinien jakoś odpowiedzieć.
 - Miło mi cię poznać - powiedział w końcu. Te słowa wydały mu się najbardziej bezpieczne. - Ja jestem...
- Hideki Urashihara - Uśmiechnęła się dziewczyna.
- Skąd znasz moje imię? - zapytał chłodno. Humor błyskawicznie mu się pogorszył.
- Wszyscy je już znają.
,,Twoje lekkomyślne decyzje znów się na tobie mszczą. Mogłeś użyć fałszywego nazwiska, idioto. To cię będzie teraz prześladować, zobaczysz. Twoje nazwisko nie da ci spokoju nawet tutaj – w samym środku Imperium Kaname.” Mimo, że bezchmurne niebo aż prosiło o optymizm, Hideki poczuł jak ciężki cień kładzie mu się na duchu. Jednak było już za późno na zamartwianie się, które nic nie mogło zmienić.
            - Wszyscy? Czy z Kaname nie można poufnie porozmawiać?
            - Bez urazy, czyżbyś wstydził się swojego pochodzenia? – odpowiedziała pytaniem na pytanie.
„Jest bystra. A ty znów nieostrożny.”
            - Nie. Gdybym wstydził się pochodzenia, przedstawianie się i tak nie miało by znaczenia. Mój odmienny wygląd jest nie do ukrycia.
            - Nie martw się. Kaname ceni sobie wyjątkowość – Hideki dosłyszał wahanie w je głosie. – Tu na Wschodzie brakuje jej zarówno w charakterach jak i wyglądzie. Ludzie zza Gór zawsze wnosili trochę ożywienia, inności i za to nie byli raczej mile widziani. Jednak Kaname ceni sobie was – cudzoziemców. Przykułeś jego uwagę nie tylko wysokim wzrostem, jasnością w oczach, włosach i skórze. Zapamiętaj: wyjątkowość będzie działać na twoją korzyść. Coś mnie jednak zastanawia. Nosisz typowo tsukureskie nazwisko, nie masz obcego akcentu. Od ilu pokoleń twoja rodzina tu mieszka?
- To przesłuchanie?
- Jeśli nie chcesz, nie musisz odpowiadać. To nie ma znaczenia. Kaname prędzej czy później odnajdzie twoją rodzinę.
- Po co? – spytał, ukrywając zaniepokojenie.
- Musisz się jeszcze wiele dowiedzieć o zasadach w Imperium. Rodzina przydaje się jako karta przetargowa – Jej głos znów przybrał obojętny, rzeczowy ton.–  Kaname uważa, że tylko on ma prawo do decydowania o życiu i śmierci. Dlatego samobójstwo jest zakazane. Martwi nie mogą być karani, więc wyrok zostaje wykonany na ich rodzinie. Obawa o krewnych zazwyczaj skutecznie odstrasza potencjalnych samobójców.
- A co jeśli nie mam bliskich osób? Co wtedy zrobi Kaname? Zdaje się, że nie będzie miał wtedy nade mną władzy, prawda? – Jego oczy zabłysły.
-  Musisz mieć jakiś krewnych…
- A jeżeli wszystkich zamordowałem?
Między nimi zawisła cisza.
Szmaragdowe oczy Kaori otworzyły się szerzej. Patrzyła w milczeniu w twarz wojownika, która nabrała szaleńczego wyrazu. Usta ułożyły się w asymetryczny uśmieszek. Podszedł do niej. Wyglądała przy nim na jeszcze niższą i bardziej kruchą.
- Co wtedy, pani kapitan?
Dziewczyna stała nieruchoma, patrząc mu w oczy.
- Jaką macie tu nade mną władzę? – mówił powoli. - Czy odpowiedzialne było wychodzić ze mną w pojedynkę? Co gdybym teraz chciał uciec?
- Uciec? – przemówiła w końcu. - Przecież jesteś tu z własne woli – powiedziała oschle. – Nikt nie będzie cię zatrzymywać na siłę. A jeśli myślisz, że nie zdołałabym cię powstrzymać, jesteś w błędzie. W twoim obecnym stanie mam z tobą większe szanse niż myślisz. Mieszkam w Shikaze Shitou – myśli, że boję się morderców?
Nagle na jej twarzy pojawił się dezorientujący uśmiech. Ciągle wysyłała sprzeczne sygnały… Najpierw oziębłość, teraz serdeczność – co za dziwna kobieta. Czy wszystkie kobiety takie są?
- Poza tym nie wierzę, byś zabił swoją rodzinę. I wiesz co, naprawdę przypominasz trochę Kaname – dodała bardziej do siebie, niż do niego.
Hideki nic nie odpowiedział. Odwrócił się twarzą do ścian pałacu. Chciałby oddalić się stąd na znaczną odległość, by zobaczyć, jak budynek wygląda z zewnątrz. Na pewno był ogromny. Podszedł do krawędzi tarasu i oparł się o murek zdobiony płaskorzeźbami. Zmęczył się rozmową i wcześniejszym chodzeniem. Przyglądał się widokowi Imperium Kaname. Więc to jest jego nowa ojczyzna? Rzadko zdarzało mu się zapuszczać w głąb Imperium. Widok miasta zrobił na nim ogromne wrażenie. Widział do tej pory tylko jedno miasto, które można było porównywać z tym – stolicę Tsukury Ouyamę*.  Był w nim tylko raz i wątpił, żeby kiedyś tam powrócił. Chyba, że Imperium pokona Tsukurę i podbije jej miasta… z jego udziałem. Czy byłby wtedy zdrajcą? Chyba nie. Żeby kogoś zdradzić, trzeba najpierw darzyć go uczuciem. Urashihara z pewnością nie czuł przywiązania do jakiegokolwiek państwa. Teraz może się to zmienić… Był ciekawy, jak od tej chwili będzie wyglądać jego życie. Czuł, że zaczyna się dla niego coś nowego, czego nigdy wcześniej nie doświadczył. Nie był pewien, co do ostateczności przyłączenia się do Kaname, ale nie mógł zaprzeczyć, że chce tu zostać. W tym pałacu była jakaś siła przyciągająca go do siebie. Może był to sam Kaname…  Kiedy pomyślał, że mógłby porzucić tę niesamowitą szansę, przeszedł go dreszcz. 
Usłyszał za sobą otwieranie drzwi. To jeden ze strażników przyniósł posiłek oraz parę innych rzeczy, które padał kapitan.
- Pomyślałam, że dobrze ci zrobi pobyt na świeżym powietrzu. Zjesz tutaj – powiedziała Kaori i wskazała mu kamienny stolik przy murku i ławę nagrzaną letnimi promieniami słońca. Tu zazwyczaj odpoczywała straż.

Posiłek składał się z ryżu i zupy sojowej. Dopiero widząc go, Hideki poczuł, jak bardzo był głodny. Uniósł miskę z zupą do ust. Poczuł, jak ciepły płyn stopniowo go wypełnia. Ledwo czuł jego delikatny smak. Sama czynność jedzenia była wystarczająco przyjemna. To niesamowite, ile zadowolenia może przynieść coś tak oczywistego jak jedzenie,  światło, sen, jeśli przez jakiś czas jest się od tego odciętym. Jadł w milczeniu, szybko, ale nie niechlujnie. Ten dość niewielki posiłek był dla niego ucztą.
Dziewczyna patrzyła na niego, przez cały czas się uśmiechając, lecz gdy Hideki na nią spojrzał, uśmiech zniknął z jej twarzy.
- Dziękuję – powiedział, kończąc jeść.
Strażnik zabrał naczynia i oddalił się.
Kaori wzięła do ręki przyniesione przez niego przyrządy.
- Trzeba poprawić ci szew. Lekko się rozerwał.
Odchyliła lekko biały materiał i obejrzała ranę koło obojczyka. Hideki wstrzymał powietrze, choć do końca nie wiedział dlaczego.
- To potrwa tylko chwilę – zakomunikowała, po czym przepłukała ranę z niewielkiej ilości zaschniętej krwi. Jej chłodne, drobne palce poruszały się z widoczną wprawą. – Następnym razem uważaj na siebie. Ten pałac ma zasady.
- Tak, słyszę to po raz trzeci. Co jeszcze powinienem o nim wiedzieć oprócz podziału na część dla wybrańców i dla nieczystej reszty?
- Nieczystej reszty? Skąd takie wnioski? Sama możliwość przebywania tutaj jest ogromnym zaszczytem! Tu nie ma przypadkowych ludzi. Nawet nie wiesz, jak wiele osób oddałoby wszystko, by choćby czyścić podłogi Shikaze Shitou. Nie wiesz, jak ciężko się tu dostać!
- Ciężko? Wystarczy tylko pozabijać paru Kanamejczyków i obrazić króla – odparł lekko.
Kaori nie wydawała się rozbawiona.
- Skoda, że nie doceniasz okazanej ci łaski.
Myliła się. Doceniał ją. Nic go w życiu tak nie poruszyło, jak rozmowa z Kaname, możliwość stania obok, a nie naprzeciw niego oraz propozycja bycia kimś więcej niż tylko psem wojny. Choć właściwie było jedno takie wydarzenie dość podobne do tego… Tak, ale… To było dawno temu.
- Co jeszcze chcesz wiedzieć?
- Skoro już o tym mówimy, to może powiesz mi, gdzie jeszcze nie wolno mi chodzić.
- Jest sporo takich miejsc. Na razie nie masz wstępu do południowej części. Są też tak zwane „miejsca święte”, gdzie bezwzględnie nie wolno wchodzić nikomu, oprócz króla. To między innymi Jedyny Ogród i Takaitera**, czyli wyższy poziom sali tronowej.

„Wyższy poziom… To niemożliwe! Ja przecież tam…”

 Hideki próbował ukryć szok. Takaitera… Jak to możliwe, że Kaname już przy ich pierwszym spotkaniu łamie ustanowione przez siebie zasady i tak bardzo go wyróżnia?! „Czym on się kieruję, przecież nic o mnie nie wie… A może wie więcej, niż mi się zdaje. Jak bardzo zdołał mnie poznać, skoro podejmuje tak śmiałe decyzje?” – myślał gorączkowo. „Czy to na pewno człowiek? Czyżby jednym spojrzeniem potrafił przeszyć umysł…”
- Coś się stało? – Usłyszał.
„Nie daj po sobie poznać, że tam byłeś”- pomyślał nagle. Ta myśl była niczym rozkaz. Wydała go intuicja. „Nie wolno ci zdradzić, że stąpałeś po świętym miejscu.”
- Jedyny Ogród? – Skierował rozmowę w inną stronę. – Co to za miejsce?
- Nikt nie wie - nie może wiedzieć, poza niemym Ogrodnikiem. Tylko on i Kaname mają wstęp do jedynego zielonego miejsca w Shikaze Shitou. Zapewne jest piękne, ale o tym nigdy się nie przekonamy – powiedziała z żalem w głosie. – Wiadomo, że ogród jest umiejscowiony gdzieś od wschodu, ale wejście jest ukryte… Jest jeszcze jedno dość ciekawe miejsce, być może kiedyś je odwiedzisz, ja już raczej nie – dodała ciszej. – To Sala Wieczorna, częściej zwana Salą Pijanego Księżyca.
- Pianego Księżyca?
Dziewczyna zaśmiała się cicho.
- Tak. Być może przekonasz się na własne oczy. Ja nigdy tam nie byłam. Ale to temat na dłuższą rozmowę, a ja muszę cię teraz na jakiś czas opuścić.
 „Szkoda” – pomyślał, ale nic nie powiedział. „Przynamniej nie było nudno.”
- Jeśli chcesz zostań tu jeszcze albo wróć do pokoju. Gdyby było ci czegoś potrzeba, proś strażników z niebieskimi naramiennikami. Opowiem ci niedługo o hierarchii w Shikaze Shitou. Na razie zapamiętaj, że niebieskie opaski noszą wojskowi od podporucznika wzwyż, czerwone kapitanowie; im lepiej nie zawracać głowy.
- Zdaje się, że ja teraz zawracam głowę jednemu z kapitanów.
- Kapitan się nie gniewa – odpowiedziała ciepło. – Miłego dnia.
Zabrała rzeczy przyniesione przez strażnika, i skierowała w kierunku drzwi do pałacu.
- Dziękuję za dotrzymanie towarzystwa, Yuuki – powiedział Hideki, zanim strażnicy otworzyli przed nią wrota.
- Jeszcze coś – Odwróciła się do niego. – Te wszystkie reguły… one nie są stałe. Zapamiętaj – tak naprawdę liczy się tylko to, co w dalej chwili twierdzi Kaname. To jedyna pewna zasada.
- Rozumiem.
- A, i uważaj na siebie. Są powody – zaczęła niepewnie – dla których możesz być… niewygodny dla niektórych ludzi. Bądź ostrożny w stosunkach z kapitanami. Zazdrość to potężne ostrze.
- Zazdrość?
- Nie zabije cię, ale może zadrasnąć.
Pożegnała go tym ostrzeżeniem i spojrzeniem swoich pięknych zielonych oczu, które niewątpliwie wyróżniały ją na tle ciemnookich Kanamejczyków. Na pewno miała też w sobie więcej serdeczności, choć  wciąż przerywała ją tą chłodną oficjalnością. Hideki nie mógł jej rozszyfrować. Był ciekaw, kiedy znów ją zobaczy. Lecz bardziej zastanawiało go, kiedy będzie mógł spotkać się z Kaname.
- Święte miejsce, tak? Zdecyduj się w końcu, czy jestem święty, czy nieczysty. Czekam na odpowiedź.

Nagły podmuch wiatru z zachodu porwał jego ciche słowa.







___________________
*Ouyama - z jap. mniej więcej królewska góra. Przy czym 'ou' czytamy jak długie 'o', a nie 'oł', podobnie jak w Shikaze Shitou. Powinnam pisać te wyrazy to przez 'ō', ale nie chce mi się za każdym razem kopiować litery z wydłużającą brzmienie kreską, skoro można to zaznaczyć przez 'u'. Myślę, że to objaśnienie pomoże Wam poprawnie czytać w myślach nazwy własne.
**Takaitera - z jap. wysoka świątynia




~part of me~




Pozwolę sobie na parę słów do moich zacnych czytelników. Autorka była załamana. Autorka poczuła niechęć do jakiejkolwiek formy twórczości. Autorce już przechodzi. Autorka nie wie, czemu piszę o sobie w trzeciej osobie, ale brzmi to całkiem nieźle. Autorka będzie zapewne dodawać posty dość nieregularnie. Autorka przypomina, że blogspot udostępnia możliwość obserwacji, do czego gażet obserwatorzy nie jest potrzebny. Autorka dziękuje za uwagę, nadaje Wam obywatelstwo Imperium i pozdrawia mieszkańców Podświata.







13 komentarzy:

  1. Cudowne cudowne cudowne.
    Nie jestem w stanie napisać nic bardziej konstruktywnego. Rozdział genialny. Pojawia się tyle nowych wątków. Rodzina Hidekiego,"tajemniczy" ogród, zazdrośni kapitanowie... Uuu ty to wiesz jak budować napięcie. ;3 Eh rozumiem że na nowy wpis będę musiała dłuużej czekać, ale cóż przeżyję ;] Opłaca się :D Jej jestem taka podekscytowana tym rozdziałem. Yuuki jest świetna, mam nadzieję że jej relacje z Hidekim będą hmmm bliższe :D A Kaname znowu nie było oj oj, tęsknię za nim ;c Mistrzowsko opisujesz krajobraz, czułam się jakbym była tam razem z Yuuki i Hidekim ;] I te japońskie nazwy ... idealnie dobrane, profesjonalistka w każdym calu *w* Wydaj jak najszybciej książkę bo coraz trudniej o ciekawych pisarzy. Będę pierwszą która kupi twoje dzieło (jesli takowe napiszesz :D ) Eh twój rozdział był takim miłym, bardzo miłym, punktem dzisiejszego dnia ;] Poprawiłaś mi humor ;3, ale jednocześnie zamąciłaś mi w głowie :P Tyle nie wyjaśnionych sytuacji i co ja mam teraz zrobić?? Wykończe się czekając na ciąg dalszy :P O rany ale się rozpisałam uuu... Tak na koniec. Cudownie piszesz, masz niesamowitą wyobraźnię, jestem twoją NAJWIĘKSZĄ fanką ♥ Niech wena będzie z Tobą, samozwańcza caryco ;] Twoja Yennefer- niedoszła szlachcianka :D

    Ps. Proszę o dokument na którym będzie wyrażnie napisane że nadane jest mi obywatelstwo Imperium ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc twierdzisz, że poprawiłam Ci humor tym postem... A co ja mam powiedzieć czytając taki komentarz?! Jak dobrze, że jesteś. Jak dobrze, że jest ktoś dla kogo mogę robić to, co kocham. Dziękuję Ci. Dziękuję Ci z całego serca. Co prawda zazwyczaj słowa uznania źle na mnie działają, ale ich brak jeszcze gorzej :) Tak wiem, ta szczerość. Myślę, że na następny post nie będzie trzeba czekać tak długo, bo już zaczynam nad nim pracować. Trzeba kuć żelazo, póki ciepłe.
      A dokument oczywiście dostarczę. Serio :D
      A Kaname pojawi się niedługo. Ja też za nim tęsknię!

      Usuń
  2. Oj nie masz mi za co dziękować ;] Jak coś mi się podoba to chwalę ^^ Nawet nie wiesz, jak bardzo wciągnęła mnie ta historia. Dzięki Tobie imię Yuuki już mi się dobrze kojarzy :P (poprzednio utożsamiałam ją z postacią z Vampire Knight) Gdybyś narysowała te postaci byłabym wniebowzięta, ale wiem że to byłoby bardzo trudne. ;3 No mam nadzieję że już więcej w siebie nie zwątpisz, a jeśli jednak chwile obniżenia samooceny by się pojawiły, zaraz przybędę i je rozwieję :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm... cóż, jednak Yuuki już jest narysowana, ale nie do końca odpowiada moim wyobrażeniom. Jak narysuję Kaname zrobię osobny post z rysunkami bohaterów. Jak na razie wygrywa Hideki. Ma chyba ze 4 rysunki, a na pewno pojawią się inne. Kaori tylko 1, Kaname właściwie żadnego :( Będzie jeszcze parę drugoplanowych postaci, ale ich to już zupełnie nie chce mi się rysować :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooo Hideki jest narysowany ;3 Jeszcze Kaname i będę przeszczęśliwa ^^ Będę czekała na post z rysunkami bohaterów ;3 Wiem, że będą one świetne ^^ Chcę wiedzieć tylko czy relacje Hidekiego i Yuuki będą bliższe ??
    *-* Masz mi powiedzieć ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytelnik dziękuje za obywatelstwo. Czytelnikowi opowiadanie bardzo się podoba. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdradziłaś wreszcie prawdę, że to własnie Kaori jest bohaterką prologu - ja wiedziałam wcześniej, ha! ^^ Zaczynam ją coraz bardziej lubić, już tworzę w myślach scenariusze dalszych wydarzeń. Niezależnie od tego, co wymyślę - wiem, że się nie zawiodę. Znów brakuje mi Kaname, ale chyba niedługo znów go spotkam. I - no kurczę! - naucz mnie tworzenia tych świetnych opisów! Albo nie, bo przecież i tak się ni uda - jestem mało pojętnym uczniem, a poza tym choćbym się dwoiła i troiła, i tak nie uda mi się pisać choć w 1/10 tak dobrze, jak Ty. Co ja mówię - w 1/100.

    Komentująca przeprasza za oszczędny w słowach komentarz. Komentująca straciła czas i wenę. Komentującej jest smutno. Komentująca nie wie, dlaczego pisze o sobie w trzeciej osobie, ale brzmi to całkiem nieźle. Komentująca nie popędza, bo sama tego nie lubi i jest przerażona długością swojego nowego rozdziału.
    Komentująca pozdrawia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech szanowna Komentująca raczy się uśmiechnąć, co by przełamać swój smutek, w przeciwnym razie będę zobowiązana do potwierdzenia obywatelstwa dołączyć list motywujący radość na twarzy. Uprasza się też o wiarę w swoje umiejętności (ewentualnie puknięcie się w tę zdolną główkę - jak to nie umiesz pisać opisów?!).
      Autorka dziękuje za komentarz, wcale nie należący do oszczędnych w słowach, a szczególnie tych miłych. Autorka pragnie też wyrazić ogromną radość z obecności jaśnie wielmożnej Komentującej, lecz ubogie słownictwo nie pozwala odpowiednio ubrać bogate we wzruszenie uczucia.

      Usuń
    2. Komentującej poprawia się humor i cieszy się, że Autorka tak szybko odpisała. W innym przypadku byłaby zmuszona odświeżać stronę co minutę i wciąż to sprawdzać, dodając kolejne sto do licznika odwiedzin. Komentująca mimo tego chce otrzymać również list motywujący, bo każda dawka radości jest bardzo potrzebna. Komentująca wciąż twierdzi, że nie radzi sobie z opisami.
      Komentująca zdaje sobie sprawę z tego, że pisanie w trzeciej osobie jest ciekawe, ale też odrobinę dziwne, a mimo tego czasem spotykane. Komentująca chce też wyrazić swoją radość z czytania nowego rozdziału i obecności w internecie Autorki, która skutecznie poprawia humor na długi czas i której blog jest perełką wśród innych blogów, które Komentująca miała zaszczyt podziwiać.

      Usuń
    3. Autorka zaraz zostanie posądzona o chorobę psychiczną, bo szczerzy się do komputera. Choć w sumie Autorka nigdy się ze swoją chorobą nie kryła (co widać wszędzie), więc co jej szkodzi się pouśmiechać. Autorka list motywacyjny dostarczy jutro bądź w niedzielę. Autorka też lubi mówić o sobie w trzeciej osobie i czasem robi to na co dzień, choć wtedy używa zdrobnienia swojego imienia + tytułu Czekoladowa bądź Caryca Trzeźwa (Imperatrix Sobrius). Autorka ma zamiar spełnić swój zamiar i zarobić na szanownej Komentatorce jako ulepszonej wersji kokainy lub stosować prywatnie do poprawy humoru i wywołania natchnienia poetyckiego.

      Usuń
    4. Komentująca już wiele razy to słyszała. Komentującej to jednak nie przeszkadza. Komentująca nie mówi o sobie w trzeciej osobie na co dzień, w zasadzie komentująca rzadko coś mówi. Komentująca chyba jednak zacznie to robić i zacznie używać - za zgodą Autorki - tych szlacheckich tytułów. Komentująca planując swoją przyszłość nigdy nie myślała, że zostanie ulepszoną wersją kokainy, ale opcja ta nawet jej odpowiada. Komentująca ma dziwne skojarzenia (kokaina - "Jesteś moją prywatną heroiną" Edwarda Cullena z niesłusznie sławnego "Zmierzchu"). Komentująca jest zmęczona i pisze bzdury.

      Usuń
    5. Autorka chętnie posluchałaby jeszcze tych ''bzdur'', ale musi się pożegnać z ogromną niechęcią, lecz jednocześnie nadzieją na kolejną miłą konwersację. Autorka chetnie posłucha o Komentujacej, choć i tak już ją poznaje za pośrednictwem ej zacnej twórczości. Autorka życzy milego wieczoru i pogody ducha.

      Usuń
    6. Komentująca chciałaby dowiedzieć się więcej o Autorce, bo niektóre kwestie wpędzają jej sen z powiek. Komentująca z niecierpliwością wyczekuje kolejnej sposobności do konwersacji i chce również powiedzieć, że Autorka jest najzdolniejszą i zarazem najmilsza osobą w całych szykownych internetach.
      Komentująca życzy wszystkiego dobrego, wystawnej kolacji i zaproszeń na wspaniałe, eleganckie bale. (Komentująca zauważa, że zdanie to brzmi śmiesznie, ale nie zamierza go usuwać).

      Usuń

Jak miło, że decydujesz się na skomentowanie. Tylko pamiętaj - szczerość najważniejsza!