12 kwi 2013

Rozdział II cz. 3 Zmiana kierunku




           Marmurowe ściany milczą

           Kamienne posadzki polerowane ciszą

           która próbuje zagłuszyć 

           szept wspomnienia kwiatów



           W sali zapanowała cisza. Poranne słońce oświetlało dwie postacie zastygłe w bezruchu. Jedna z nich wiąż trwała w ukłonie, do którego została zmuszona siłą, zakuta w okowy, z nisko pochyloną głową. Druga dokładnie się jej przyglądała, nie spiesząc się z  przerwaniem milczenia pełnego napięcia. Więzień czuł się przeszywany wzrokiem, niczym nieosłonięty, nagi. Oczekiwanie stanowiło istną torturę. Kaname zdawał sobie z tego sprawę, lecz nie miał zamiaru jej przerywać.

„A więc bóg wojny składa mi pokłon. Jaka szkoda, że nie z własnej woli.”

            - Odpowiedziałeś na dwa z moich pytań – przemówił w końcu. – Twoim przełożonym jest ten, kto ci płaci, a jego plany cię nie interesują. Pogląd często spotykany wśród zdrajców, czyż nie?
            Pytany nie odpowiedział.
            - Zapomniałem, że nie lubisz rozmawiać na abstrakcyjne tematy jak wierność czy piękno. Wolisz konkrety. Niech tak będzie. Mam do ciebie jeszcze kilka pytań – Tu zrobił małą przerwę, jakby coś zauważył. – Lecz najpierw wstań.
Ciało blondyna zadrżało, a serce rozpoczęło kolejną gonitwę. Nigdy wcześniej nie spotkał nikogo, kto kontrolowałby go z taką łatwością.
            - I jeszcze coś – dodał ciszej, jakby bardziej poufale. – Nie bój się spojrzeć mi w oczy… tak, jak zrobiłeś to wcześniej.
            Słowa Kaname zawisły w powietrzu między nimi. Doprowadziły do szczytu oszołomienie młodzieńca, który nie śmiał jednak lekceważyć tego polecenia. Nie, to nie było polecenie a raczej zaproszenie do jakiejś nowej relacji, którego nie sposób odrzucić. Całą swoją siłą woli zmusił się do powstania. Widok Kaname znów go sparaliżował. Patrzył mu prosto w oczy i nie potrafił przestać. Nigdy wcześniej nie czuł czegoś podobnego.
            - Kim jesteś?
            - Nikim – Była to jedyna odpowiedź, jaka przyszła mu do głowy.
            - Masz jakieś imię - odpowiedział z dyskretnym naciskiem władca.
            - Hideki Urashihara.
            - Masz rodzinę?
            - Zrodziłem się z walki i krwi, nie mam innych rodziców.
            - Bliskich przyjaciół? Kobietę?
            - Mój przyjaciel ma na imię Wakizashi*, a narzeczona Katana**.
            - Gdzie do tej pory mieszkałeś?
            - Na polu bitwy.
            - Kto cię szkolił?
            - Miecze moich przeciwników.
Hideki miał wrażenie, jakby rozmowa odbywała się gdzieś w ich myślach. Jego wargi poruszały się automatycznie; słowa formowały się bez udziału świadomości.
            - Znakomicie. Zbliż się – powiedział to tym samym tonem, kiedy pozwolił mu patrzeć sobie w oczy. Pobrzmiewała w nim nuta pewnej poufności.
            Młodzieniec postąpił jak w transie kilka kroków, ciągną za sobą dźwięczące łańcuchy.
            - Bliżej – Łagody głos Kaname niweczył wszelkie próby sprzeciwu; Hideki podszedł jeszcze w stronę podwyższenia.
            - Bliżej.
Stał tuż przy schodach prowadzących do tronu. „Nie każ mi podchodzić…
            - Bliżej.
Powoli pokonał pierwsze stopnie. Niemalże upadł, zapominając, że kajdany na nogach i ranna noga uniemożliwiają mu swobodne chodzenie. Jego spojrzenie ani na chwilę nie oderwało się od władcy.
            - Bliżej – szepnął Kaname wyraźnie rozbawiony próbami zachowania dystansu i niepewnością w ruchach Hidekiego.

Hideki ze zdumieniem pojął, że znalazł się na wyższym poziomi sali. W odległości nie większej niż dwa metry znajdował się wysoki, marmurowy tron, na którym siedział Kaname - król, nigdyś Shibasaki Kaname, człowiek czy może ktoś więcej...? Świadomość niezwykłości jego postaci w tej jednej chwili spadła całym ciężarem na barki wojownika. Poczuł, że jego nogi stają się miękkie, że zaraz upadnie i tym razem wcale nie przez zmęczenie.
            - Nie waż się klękać – Kaname uprzedził jego zamiar. „To jeszcze nie czas, by składał mi pokłon. Teraz też nie zrobi tego z własnej woli, lecz przez oszołomienie.” - Masz w sobie wolę walki, lecz czegoś ci brakuje... Celu. Nie możesz wygrać, nie mają celu. Twój miecz musi mieć przeciwnika. Do tej pory ciął powietrze. 

,,Jak zdołał przejrzeć mnie tak bardzo?!" - pomyślał wstrząśnięty Hideki.

Wtem Kaname wstał. Fałdy długiego jedwabnego czerwono-złotego kimona oraz czarnego haori*** rozwinęły się ukazując drobne, złote zdobienia; nie było wśród nich herbów rodowych. Podszedł bezgłośnie do wojownika. Chłopak chciał się cofnąć, choćby miało to grozić upadkiem za schodów, jednak nogi wrosły mu w ziemię.
            - Obróć się.
Hideki wykonał polecenie, choć serce wzbraniało się od odwrócenia się od twarzy władcy.
           
           Jego wzrok pomknął w ślad promieni słońca, w głąb błyszczącego granatu. Z tej perspektywy sala wydawała się jeszcze większa i wspanialsza.
            - Niesamowity widok, prawda?

           Skinął głową.
            - Aby być niepokonanym, musisz spoglądać w dal. Musisz mieć cel, do którego będziesz dążyć. Wtedy nic nie zdoła cię powstrzymać. Póki będzie mieć ten cel przed oczyma, przeszkody nie będą dla ciebie istnieć. Na co do tej pory spoglądałeś?
            Wojownik, nie odrywając wzroku od świetlistej przestrzeni, szepnął:
            - Błąkałem się w ciemności.
            - A na co spoglądasz teraz?
            „Teraz… znalazłem światło. Spoglądam na twój pałac, mój wzrok podąża za twoim, Kaname” – pomyślał, lecz nie powiedział tego na głos. Nie było to konieczne. Jego oczy - po raz pierwszy w życiu rozmarzone - zdradzały wszystko.

            - Podoba ci się ten widok, prawda? – mówił łagodnie Kaname. – A jeśli to mógłby być twój cel? Mogę sprawić, że będziesz stał już zawsze tak blisko mnie i spoglądał tam, gdzie ja. Ustawię cię wyżej niż innych. Nie będziesz moim najemnikiem - nie będę ci płacił, a moje plany będą ci znane. W zamian pragnę tylko jednego – twojej siły.

- Dobrze…


           …panie – dodał bezwiednie







______________________

*wakizashi - krótki miecz japoński
**katana -tradycyjny długi miecz japoński: dozwolone go było nosić tylko klasie samurajskiej
***haori - japoński płaszcz z długimi rękawami, czym jest kimono chyb anie muszę wyjaśniać








~part of me~





Dla kogo dziś dedykacja? Dla Cassie. Za mój wyraz zdziwienia, który był reakcją na wiadomość, że ktoś czyta moje opowiadania. Zapraszam do tej pani (jest w mojej Grupie AA), bo pisze bardzo ciekawie. Jak widzicie, zdecydowałam się na wykorzystanie japońskiego języka i w niektórych przypadkach nazewnictwa. Chciałabym zaznaczyć, że jedynie korzystam z zasobów kultury japońskiej (choć nie tylko japońskiej) i to dość dowolnie. Chodzi mi przede wszystkim o język. Co prawda pojawiły się też m.in. nazwy ubrań, ale myślę, że wygodniejsze będzie (nie tylko dla mnie) używanie nazw takich jak kimono, niż stosowanie długich opisów, skoro chodzi przecież o to samo. W razie czego, jak widzicie, dołączam przypisy. Notki jak na razie pojawiają się dość często, jednak prawdopodobnie będę musiała niedługo lekko przystopować. Tak więc, nie wiem, kiedy dodam następną część. Życzę miłego dnia i najserdeczniej Cię pozdrawiam - osobo, która skończyła właśnie czytać drugi rozdział tej dziwacznej historii.

P.S. Nie sądzicie, że dzisiejszy wstęp wyszedł tak troszkę poetycko? A może to znów odzywa się moje przerośnięte ego, które naiwnie myśli, że z grubej poczwarki wylęgnie się literacki motyl...














20 komentarzy:

  1. No nareszcie wiem jak nazywa się główny bohater ;] Zacznę od tego że wszystko mi się podobało, czytałam ten rozdział z ogromną ciekawością, relacje łączące główne postaci są bardzo intrygujące ;] Czekam z niecierpliwością na kolejny ;* Wstawki z języka japońskiego nadają specyficzny klimat (mam nadzieję że zrozumiesz o co mi chodzi :]) Komentarz napisała Yennefer- twoja wielka fanka ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. "Moja wielka fanka-szlachcianka", która nie chce się przyznać, kiedy poznała imię wojownika :P. Możesz czuć się jak VIP.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szlachcianka?? skąd takie stwierdzenie?? :D Brzmi ono trochę dziwnie ale jak będziesz mnie tak nazywała to się nie obrażę ;) Ale mam nadzieję że zdajesz sobie sprawę że bycie VIPem ma pewne przywileje?? :) (np. powinnam znam część fabuły wcześniej niż inni ^^ )

    OdpowiedzUsuń
  4. I tak już wczoraj mnie przesłuchiwałaś! Poczułam się prawie jak Hideki. Brakuje jeszcze psychopatycznego dyktatora i jesteśmy w komplecie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Chętnie mogę odegrać rolę psychopatycznego dyktatora ;] Myślę że byłabym w tym świetna ^^ Owszem doszło wczoraj do krótkiego przesłuchiwania ale mnie ono nie usatysfakcjonowało.(dowiedziałam się zbyt mało rzeczy) Przygotuj się mentalnie na kolejne ^w^

    OdpowiedzUsuń
  6. Och... gdybym była taka jak on... T.T Niewzruszona, odważna... Czuję, że powinnam popełnić samobójstwo zanim wydam wszystkie tajemnice Hidekiego...

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie dopuszczę do tego abyś popełniła samobójstwo do czasu aż nie dowiem się tego czego chcę :D A co do Hidekiego to nie przejmuj się że nie jesteś taka jak on :P Przy mnie nawet nasz odważny wojownik wszystko by wyśpiewał :D Hmm... Chyba rzeczywiście mam coś z Kaname ;3

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja się Ciebie boję. Może Kaname powinien być kobietą...? :P Taką władczą i pewną siebie... Mój marny los! Cóż ja teraz pocznę? Skoro nie pozwolisz mi nawet zbliżyć się z liną do drzewa...

    OdpowiedzUsuń
  9. Zrobisz Kaname w wersji żeńskiej w kolejnym opowiadaniu ;] Czemu wybrałaś taki banalny sposób na popełnienie samobójstwa?? :P spodziewałam się po tobie czegoś bardziej pomysłowego xD

    OdpowiedzUsuń
  10. Czyżbym Cię zawiodła? Mam całą listę sposobów na śmierć, poczynają od Arszeniku, a na Zagłodzeniu kończąc :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj tam, Panie Krytyku. Przesadza Pan :) Proste słowa prostego człowieka.

    OdpowiedzUsuń
  13. Od arszeniku lepszy jest cyjanek :) A co do rozdziału:,,Aby być niepokonanym, musisz spoglądać w dal. Musisz mieć cel, do którego będziesz dążyć. Wtedy nic nie zdoła cię powstrzymać"- Od dzisiaj moje credo :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Sorki, 2 razy napisało mi się :)

    OdpowiedzUsuń
  15. No dobrze, niech będzie tak: a jak arszenik, b jak Bieber (w sensie, że słuchanie jego/jej? "piosenek" grozi śmiercią), cyjanek, d... Death Note :)

    OdpowiedzUsuń
  16. To bez wątpienia najmilszy komentarz, jaki dostałam kiedykolwiek. Dziękuję, cieszę się, że Ci się spodobało. Nigdy nie śniło mi się, że jestem postrzelona, a szkoda, bo może dzięki temu opisałabym to trochę wiarygodniej. :)

    Dedykacja, czuję się zaszczycona. ^^ Czytam, czytam i nie mam zamiaru przestać. Początek wyszedł bardzo poetycko, cała ta część jest świetna. Dobrze, że pojawiły się też przypisy, bo jeśli chodzi o Japonię, to wiem o niej bardzo mało. Gdy przeczytałam 'Mój przyjaciel ma na imię Wakizashi, a narzeczona Katana', pomyślałam, że to ludzie z takimi imionami. Pora, by dowiedzieć się więcej o kulturze tego kraju.
    No, wreszcie poznałam imię głównego bohatera. A te jego odpowiedzi! Jest szalony, odważny, niesamowity, wyjątkowy i świetnie wykreowany. Kaname mnie odrobinę przeraża, nie spodziewałam się, że Hideki tak łatwo mu ulegnie. Mam nadzieję, że następna część pojawi się niebawem, bo się nie mogę doczekać. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Dziękuję. :3 Ciekawe, co też pokaże, po jego wcześniejszych czynach wnioskuję, że uczyni coś bardzo interesującego... Da im 'popalić'. :D
    Raz na tydzień to nie tak źle, już się bałam, że będę musiała czekać na kolejne części 2-3 tygodnie. No nic, (chyba) jakoś wytrzymam.

    OdpowiedzUsuń
  18. Szczerze mówiąc, to nie mam pojęcia. Wydaje mi się, że za jakoś 5-7 dni powinien się pojawić, ale pewności nie mam. Następny rozdział piszę dopiero, gdy gotowy jest poprzedni, a gdy tylko nadaje się on do publikacji, robię to. Aż wstyd przyznać, ale rozdziału trzeciego nawet nie zaczęłam pisać.

    OdpowiedzUsuń
  19. Mam dokładnie tak samo. W mojej głowie są tylko zarysy całej historii, ale całej fabuły jeszcze nie znam. A utknięcie w martwym punkcie to chyba najgorsze, co może się opowiadaniu przytrafić.

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie da się, a szkoda. U mnie te obawy ciche nie są, czasem siadam i długo o tym myślę - co wtedy zrobić? Czy w ogóle można coś zrobić?

    OdpowiedzUsuń

Jak miło, że decydujesz się na skomentowanie. Tylko pamiętaj - szczerość najważniejsza!